Grzech pierworodny i obietnica Mesjasza

Grzech pierworodny oznacza pierwszy grzech Adama i Ewy w raju dokonany pod wpływem pokusy szatana. Jest to grzech polegający na uniesieniu się pychą i okazaniu nieposłuszeństwa wobec Boga poprzez spożycie z drzewa poznania dobra i zła symbolicznego owocu zakazanego. Pojęcie to obejmuje również stan oddalenia ludzkości od Boga, stan grzeszności, brak pierwotnej sprawiedliwości, świętości, będący konsekwencją upadku pierwszej pary małżeńskiej i dziedziczony przez wszystkich ich potomków.

Grzech pierworodny jest przyczyną zranienia ludzkiej natury, polegającego szczególnie na osłabieniu zdolności jasnego poznania prawdy oraz słabości woli, która doznaje rozbicia między pragnieniem dobra a skłonnością ku złu moralnemu. Przechodzi on z pokolenia na pokolenie – przekazywany jest dziecku w akcie poczęcia. Jest więc grzechem “zaciągniętym”, a nie “popełnionym”, jest stanem a nie aktem. W jego konsekwencji każdy grzech jest zawsze jakimś nieposłuszeństwem wobec Boga i brakiem zaufania w Jego dobroć.

Obok postaci Pierwszych Rodziców, w opowiadaniu o grzechu pierworodnym, na plan pierwszy wysuwa się postać węża. Wąż w opowiadaniu Księgi Rodzaju (3, 1-5) jest postacią symbolizującą podstęp, przewrotność, podejrzliwość, niezadowolenie, nieposłuszeństwo, kłamstwo. Ludzie ulegają tym wadom, ponieważ pozwalają, aby zawładnęło nimi pożądanie, czyli fałszywe przekonanie, że człowiek może być jak Bóg. Istotą pożądania jest więc ludzka pycha. Ona jest korzeniem wszelkiego zła, którego dopuszcza się człowiek. Pycha w najbardziej dotkliwy sposób niszczy miłość, największy dar Boga. Dialog pomiędzy człowiekiem i wężem w obrazowy sposób ukazuje, jak człowiek może stopniowo zbliżać się do zła i w konsekwencji mu ulec. Ludzie upadają, ponieważ wątpią w prawdomówność Boga, nie chcą być Mu posłuszni i przekręcają prawdę, którą objawił.

Poddanie się złu sprawia, że człowiek zaczyna postrzegać Boga jako przeciwnika. Snuje niejako domysły, że Bóg ukrywa przed nim coś, co mu się należy. Złamanie zakazu Boga nie prowadzi, wbrew oczekiwaniom, do uzyskania nadprzyrodzonej wiedzy, ale sprawia, że ludzie poznają swoją nędzę. Ujawnia się ona we wzajemnym lęku przed sobą, czego znakiem jest zrobienie sobie przepasek na biodra, i w lęku przed Bogiem, przed którym ludzie zaczynają się chować. Przed Bogiem nie można się jednak ukryć. Zresztą On szuka upadłych ludzi. Czyni to dlatego, że chce ich uchronić przed dalszymi upadkami, uświadomić im błąd i pokazać sposób naprawienia zaistniałej sytuacji.

Gdy Bóg znajduje ludzi, ujawnia się kolejny skutek zła. Nie potrafią oni uznać swojej winy, ale próbują zrzucać odpowiedzialność na innych. Bóg nie wymierza ludziom kary. Pozwala jedynie, aby doświadczyli na sobie skutków własnego wyboru. Konsekwencje grzechu nie są takie same dla mężczyzny i kobiety. Kobieta, która miała otrzymywać od mężczyzny miłość, dozna z jego strony dominacji. Dlatego nigdy nie będą zaspokojone najgłębsze pragnienia jej serca. Ból rodzenia dotyczy tego, że potomstwo, które wyda, będzie się nienawidzić. Mężczyzna, który miał panować nad materią, odtąd będzie się z nią zmagał wśród licznych niepowodzeń, co go też upokorzy. Praca, zamiast być dla niego źródłem satysfakcji, przyniesie mu rozczarowanie i brak poczucia spełnienia.

Po grzechu pierworodnym Bóg nie pozostawia człowieka samemu sobie ale pierwszy wyciąga do niego rękę poszukując go i wołając: “Gdzie jesteś” (por. Rdz 3, 8-10). A kiedy “dowiaduje się” o roli szatana w popełnieniu grzechu przez pierwszych rodziców, od razu zapowiada Odkupienie: “Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, między potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”. (Rdz 3,9-15). Ta Protoewangelia – pierwsza Dobra Nowina – zawiera w sobie obietnicę narodzenia Chrystusa Jezusa z Niewiasty – Dziewicy Maryi, który przez śmierć i zmartwychwstanie dokona całkowitego wyzwolenia ludzi od zła i jego skutków. Jezus również uwolni ludzi od szczególnie bolesnej konsekwencji grzechu, jaką stała się śmierć ciała. Chrystus swoją śmiercią nada ludzkiej śmierci nowe znaczenie. Stanie się ona przejściem do wieczności, w której Bóg oczekuje człowieka.

Opracował ks. Krzysztof na podst. komentarzy Zespołu Biblistów Polskich do Pisma Świętego

Nasze Credo

Nasze Credo jest formą określającą styl życia, wyrażający się w zobowiązaniach, które podejmują członkowie grup Odnowy w Duchu Świętym. Wypływają one z pragnienia utrwalenia tego, co daje nam formacja we wspólnotach, aby łaska przez nas doświadczana nie była zmarnowana, ale dała wspaniałe owoce. Idea Naszego Credo została zainicjowana na spotkaniach odpowiedzialnych za grupy Odnowy. Najpierw była skierowana do głównych odpowiedzialnych, następnie stopniowo podejmowana przez członków grup modlitewnych w ramach swoich wspólnot.
Nasze Credo zostało potwierdzone i pobłogosławione przez ks. Prymasa Józefa Glempa, naszym zobowiązaniom pobłogosławił także ks. Abp Stanisław Szymecki.

Często zadajemy sobie pytanie: jak współpracować z łaską Boga, jak żyć, aby łaska Odnowy nie została w nas zmarnowana, lecz wzrastała. Nasze Credo jest jedną z wielu propozycji odpowiedzi na to pytanie. Inicjatywa ta bazuje na podstawowych treściach Rekolekcji Ewangelizacyjnych Odnowy, czyli na Orędziu, które jest dla nas słowem przygotowującym i otwierającym nas na łaskę Ducha Świętego. Nie jest ona dla nas jednorazowym wydarzeniem, lecz treścią, którą trzeba nieustannie żyć. Nasze Credo koncentruje się na następujących treściach:

  1. Bóg jest Miłością
  2. Jezus jest Panem
  3. Duch Święty działający dziś
  4. Kościół miejscem świadectwa i służby chrześcijanina
  5. Nasza Misja

Powinienem mieć nieustanną świadomość, że jestem kochany. Bóg mnie kocha, a w związku z tym pogłębiam jedność z Nim w każdej chwili mojego życia, przez modlitwę wielbiącą i dziękczynną, gdziekolwiek jestem. Jezus jest moim Panem, więc oddaję Mu całe moje życie. Wszystkie moje decyzje podejmuję w rozeznaniu z Nim. Aby poddać Jezusowi te sfery, których jeszcze nie poddaliśmy, prowadzimy też codzienny rachunek sumienia. Także codziennie karmimy się Słowem Bożym, czytając Pismo Święte.
Łaska Odnowy otworzyła nas na szczególną miłość do Ducha Świętego, jak też świadomość Jego działania w człowieku, Kościele i w świecie.
Aby nasza grupa stała się wspólnotą Kościoła, potrzeba żywej łączności z hierarchią np. przez więź z naszymi kapłanami. Potrzeba, abyśmy żyli sprawami Kościoła, wsłuchując się w nauki, wezwania, apele, inicjatywy, tak naszego Papieża, jak i biskupa, proboszcza. Jednak najważniejsze jest, aby centrum naszej grupy była Eucharystia, Chleb eucharystyczny był naszym stałym pokarmem, adoracja Najświętszego Sakramentu jedną z najważniejszych form modlitwy, zaś spowiedź miejscem uzdrowienia i kierownictwa duchowego.
Musimy mieć świadomość, że Nasze Credo przeżywamy bardziej jako ideał, ku któremu chcemy zmierzać, niż prawo, które jesteśmy w stanie wypełnić.

Często zadawane jest pytanie: Po co podejmować zobowiązania, których nie wypełnimy? Czy nie lepiej wykonywać je tak, jak dotychczas?
– Przyrzeczenie ma być rzeczą ważną, a nie tylko pustymi słowami. Przyjmując Nasze Credo, gwarantuję podjęcie trudu, nie gwarantuję zaś efektów końcowych.

Inicjatywę tę podejmują członkowie grup po 2-3 letniej formacji. Przyrzeczenia składane są na rok i każdego roku ponawiane. Osoby podejmujące je po raz pierwszy mogą wybrać tylko niektóre zobowiązania. W następnych latach podejmujemy w całości albo rezygnujemy.

Komentarz do dziesięciny:

Musimy sobie uświadomić, że wszystko, co posiadamy, potrafimy – jest nam dane przez Boga. Nasze umiejętności to nie nasza zasługa, tylko łaska Boga. Rezygnacja z dóbr materialnych i pomaganie innym jest świadectwem nieprzywiązywania się do konsumpcyjnego stylu życia i ufność Panu Bogu, że on wie, co jest nam najbardziej potrzebne i sam zabiega o moje dobro. Ważne, bym dziesięcinę dał jako pierwszą część, a nie to, co mi zostało.
– Mój czas poświęcony innym
– Datki na tacę, na powodzian, na seminarium i inne dzieła, które wspieramy finansowo
– Każde nasze zaangażowanie np. ciasto, pomoc przy festynie, książka oddana do biblioteki, wydatki na bilety, na sprzątanie naszego domu w Surażu, przymierze z Surażem
To jest nasza Dziesięcina. Pamiętajmy, że dziesięcina nie ma być matematycznie wyliczoną częścią dochodu, ale świadomą rezygnacją z czegoś na rzecz Kościoła i ubogich. Podjęcie dodatkowego wydatku – większej kwoty, np. adopcja na odległość, wsparcie alumnów seminarium, fundusz remontowy Kościoła, byłoby czymś właściwym.

Katechezę przygotował i powiedział Henio.

Wizja, misja, charyzmat wspólnoty

Tydzień temu obchodziliśmy 12. urodziny. Dziękowaliśmy Panu Bogu za wspólnotę, a dziś chcemy się zastanowić, w jakim celu Pan nas obdarzył Odnową. Potrzeba się nad tym zatrzymać, bo chrześcijańska wspólnota nigdy nie jest celem samym w sobie. Ktoś powiedział: Odnowa w Duchu nie została nam dana, abyśmy stali się klubem charyzmatyków, została nam dana, abyśmy ewangelizowali świat. Aby to czynić, trzeba wiedzieć jak, bo sposobów jest dużo. Trzeba mieć wizję wspólnoty czyli widzieć, ku czemu ona ma zmierzać.

Wizja to widzenie, wyobrażenie, ale również zadanie, plan dany od Boga, który mamy realizować. Podobnym pojęciem jest misja – posłannictwo; ważne, odpowiedzialne zadanie do spełnienia. (dla wygody i uproszczenia można tych terminów używać zamiennie) Wizję otrzymujemy od Boga. Nie może być oparta jedynie na ludzkim myśleniu, musi pochodzić z modlitwy. Wtedy właśnie powinniśmy pytać Pana Boga, czego chce od nas i w jakim czasie.

Szukając konkretnej wizji naszej wspólnoty trzeba patrzeć na cały Kościół: widzieć potrzeby parafii, w której jest wspólnota, potrzeby diecezji, ale też wziąć pod uwagę kierunki, które wytycza Odnowie Kościół. Niektóre wspólnoty ewangelizują młodzież: odwiedzają szkoły, parafie, organizują koncerty, pokazy filmów itd. Inne biorą pod opiekę więzienie w mieście albo dom dziecka czy dom starców. Misją wspólnoty może być ewangelizacja uliczna albo czyny miłości wobec chorych w parafii. Może być modlitwa wstawiennicza lub modlitwa za miasto, może być posługa pośród narkomanów, alkoholików, ubogich, niepełnosprawnych czy zaangażowanie w parafii, np. katechizacja młodzieży przed bierzmowaniem, prowadzenie spotkań dla narzeczonych czy poradnictwo rodzinne… Jest wiele sposobów, aby służyć. Trzeba tylko słuchać Ducha Świętego i patrzeć na potrzeby Kościoła. I ważne jest, aby wspólnota obrała konkretny cel. Musi on być realny do wykonania na danym etapie.

Trzeba więc sobie zadać pytanie: czym dysponujemy? Dotyczy ono naszych „środków” w grupie – chodzi tutaj o charyzmaty. „Charyzmaty są to dary łaski uzdalniające ludzi do pełnienia roli i posługi, jakie mają oni spełniać w Mistycznym Ciele Chrystusa. Niektóre z tych darów i posług są nadzwyczajne, ale wiele z nich są to dary zwyczajne, rozdzielane obficie wśród członków tego Ciała, gdyż każdy z członków ma wnieść jakiś wkład w życie tego Ciała.” (Słownik Biblijny)
Charyzmat można nazwać uzdolnieniem danym z łaski połączonym z chęcią pełnienia jakiejś służby. To charyzmaty wyznaczają, jaką misję mamy podjąć i ułatwiają jej wypełnienie. Kiedy wiemy, do czego jesteśmy wezwani, czujemy się silnie zmotywowani. Mamy energię i zapał do wykonania zadań.
Wizja jest jednocześnie ograniczająca – jeśli wiemy, do czego jesteśmy powołani, wiemy tym samym, do czego powołani nie jesteśmy. Jest to bardzo ważne – wcale nie musimy robić wszystkiego. Musimy wybierać między tym, co jest samo w sobie dobre, a tym, czego chce od nas Bóg. W przeciwnym razie szybko się wypalimy, angażując się w to, czego Bóg od nas nie chce, a nie będziemy produktywni w tym, do czego nas wzywa. Mając jasność co do wizji, możemy decydować o angażowaniu w niektóre sprawy i odrzucaniu innych. Gdy podejmujemy dzieła, których chce Bóg, On sam daje dodatkowe siły. Możemy być zmęczeni, ale nie będziemy wypaleni.
I jeszcze bardzo ważne: Misja jest z miłości do Chrystusa.

Katechezę powiedział ks. Marcin.

12. rocznica Wspólnoty – kazanie ks. Marcina

Umiłowani w Chrystusie Zmartwychwstałym!

Po raz kolejny gromadzi nas – Odnowę – wokół Chrystusowego ołtarza wspomnienie jednego z największych wydarzeń chrześcijaństwa – oto znów odczytaliśmy fragment z Dziejów Apostolskich, który przypomniał nam jak rodził się Kościół. Najpierw jako wspólnota ludzi, którzy chodzili za Chrystusem, słuchali Jego słowa, a którzy potem – umocnieni przez Ducha mocy i mądrości, Ducha rady, rozumu, męstwa, pobożności, umiejętności i bojaźni Pańskiej – sami poszli na krańce ziemi, by głosić Dobrą Nowinę o tym, że każdy człowiek został odkupiony przez Chrystusa.

Chrześcijanin powinien pamiętać o trzech istotnych czynnikach, bez których nie może dokonać się przemiana w człowieku, która prowadzi do nowego sposobu życia: jest to słowo Boże, liturgia sakramentów oraz wspólnota chrześcijańska.

Wczoraj, w niedzielę rozpoczęliśmy tydzień biblijny.Jeśli nie nauczymy się żyć, wdrażać do życia słowem Bożym – to nasze chrześcijaństwo niewiele wspólnego będzie miało czy to z Bogiem, czy z Chrystusem. Jednym z pierwszych i najważniejszych, choć nie jedynym, środkiem, aby nasze chrześcijaństwo nabrało wyrazistości jest powrót do źródeł, powrót do Bożego Słowa. I tu nie chodzi tylko o czytanie, o znajomość. Nie wystarczy, że otrzymamy tylko jakąś wiedzę ( trochę jej mamy, przecież tyle lat słuchamy w kościele słowa Bożego, przychodzimy na spotkania wspólnotowe!), nie chodzi tylko o to, abyśmy umieli wyjaśnić pewne prawdy wiary, przykazania, ale trzeba doprowadzić do tego, aby słowo Boże było praktycznie wdrażane w życie chrześcijańskie. Trzeba nam się nauczyć podejmować decyzje w świetle Bożego słowa, byśmy umieli przed podjęciem decyzji, wyboru, zapytać, czego wymaga ode mnie Słowo Boże, w tej konkretnej sytuacji.

Czym jest dla mnie Biblia, Pismo św.?„W pewnym kraju panowało straszliwe prześladowanie chrześcijan. Posiadanie Biblii groziło utratą życia. Jeśli podczas rewizji tajna policja znalazła u kogoś Pismo św., mógł on zostać aresztowany. Rodzina pewnego pobożnego kościelnego nie mogła się z tą księgą rozstać. Biblia była dla nich jak codzienny chleb, bez którego nie można żyć. Pewnego dnia przyszła policja śledcza. Matka to przeczuła, spojrzała przez okno i ujrzała dwóch nadchodzących mężczyzn. Miała właśnie zamiar piec chleb. Ciasto leżało rozwałkowane na stole. W pośpiechu wzięła Biblię, zawinęła ją w ciasto i wsunęła do pieca. Policja przeszukała dom z wielką dokładnością, jednak Biblii nie znalazła. Kiedy następnego dnia chleb leżał na stole, a Biblia nieuszkodzona w środku, każdy zrozumiał: Biblia jest chlebem życia. Jak codzienny chleb pokrzepia człowieka, tak samo Słowo Boże czytane codziennie daje siłę do życia Bogiem. Dzisiaj w domu kościelnego Biblia zajmuje honorowe miejsce, a każdemu odwiedzającemu opowiadane jest zdarzenie o pieczeniu chleba, które uratowało domowników”.

Św. Paweł nauczał chrześcijan: „ Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem; z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach” ( Kol 3,16)

Trzeba więc, aby każdy z nas indywidualnie uczepił się Księgi Pisma św.! Żeby ona nie była od wielkiego święta. Żebyśmy ją czytali w podróży (co noszą panie w swoich torebkach – są małe egzemplarze Pisma, pojedyncze Ewangelie!). Ta nieustanna lektura jest jakby wodą dla ziarna wiary, bez tego nasza wiara się nie rozwinie! Bóg chce, aby chrześcijanin sięgał po normalne źródło życia, jakie ON mu zostawił. Dlatego Biblia winna być księgą najbardziej czytaną.

Powie ktoś – Ale ja nie rozumiem Pisma św.!?Nie zrażajmy się. Tak będzie na samym początku. Diabeł wie, co jest tu napisane i boi się, bo w pierwotnym Kościele ta księga była używana do egzorcyzmów, kładziono ją na głowie i wierzono, że skuteczności jej słowa boją się szatani. Czytając jednakże z pokora słowo Boże, zobaczymy , że powolutku będzie się nam ono otwierać, wskazywać drogę, powoli, powoli. Bez pośpiechu. Tu trzeba cierpliwości także.

A gdzie ja „ trzymam” Boże słowo? Gdzie jest Biblia w moim życiu? Jakie miejsce jej przyznaję?I bardzo też podoba mi się, co zostało powiedziane w Ewangelii św. Jana w szóstym rozdziale. Po objawieniu na temat chleba życia, droga staje się coraz bardziej stroma i urwista i od tego momentu wielu uczniów opuszcza Jezusa. Wtedy pyta On dwunastu: „Czy i wy chcecie odejść?” Piotr odpowiada Mu:
„ Panie, do kogóż pójdziemy? Ty jeden masz słowa życia wiecznego”!
Aby słowo mogło dawać życie i przynosić owoce, trzeba przyjąć je i żyć nim.